Ludzie byliby o wiele lepsi, gdyby raz do roku mogli przyjechać do Nałęczowa” – twierdził Bolesław Prus,
najwierniejszy kuracjusz Zdroju, który odwiedzał kurort wiernie przez dwadzieścia osiem lat i tu nauczył się jeździć na …. Welocypedzie!je.
Jedźmy zatem do Nałęczowa i poznajmy przy pomocy ukochanego roweru najpierw samo uzdrowisko, a potem niezwykłe okolice za sprawą dziesięciokilometrowej (9,71 km) trasy „łącznikowej”. To jednocześnie prawdziwa Kraina Jedenastu Zachwytów. Jesteśmy pewni, że nigdzie więcej na tak niewielkim obszarze nie ma zespolenia tak najróżniejszych walorów, które zaspokoją potrzeby ducha i ciała.
Zaczynamy więc podróż od ronda u zbiegu ulic: Poniatowskiego, Granicznej i Dulębów, u podnóża góry zwanej Poniatówką, w pobliżu tajemniczej kapliczki i rosnącego przy niej „Dębu Wolności”, świadka obchodzenia przez mieszkańców rocznicy Konstytucji 3 Maja w r.1915. Kierujemy się lewą stroną ul. A. Poniatowskiego, która pozwala nam się przenieść na chwilę do… Szwajcarii. [1] Zaglądamy w okna „Zabawki”, dawnej willi przyjaciółki rysownika M. E. Andriollego, wypełnionej niegdyś dziełami mistrza, zachwycamy ornamentem kasztanowców w misternie rzeźbionej werandzie. Mistrzostwo miejscowych snycerzy podziwiać będziemy także w willach „Marianowka” i „Poniatówka”, które wraz z innymi tworzą z Nałęczowa „Małą Szwajcarię”. Pełny podziw dla tego stylu umożliwi nam quest „W Nałęczowie – małej Szwajcarii”.
Sto metrów dalej zachwyci nas słynna „Ochronka” Stefana Żeromskiego [2] wybudowana z kamienia i cegły w stylu zakopiańskim przez Jana Koszczyc-Witkiewicza. Jej niezwykła edukacyjna historia pozwoli zaplanować kolejną wycieczkę śladami literatury i architektury, tym bardziej że przy końcu ulicy natkniemy się na ślady po „szopie na Pałubach”, w której okoliczni chłopi słuchali niegdyś niezliczonych wykładów, ale także sami grali sztuki teatralne. Za chwilę znajdziemy się w prawdziwych górach, gdyż trasa prowadzi nas w lewo, przez Pałuby, dzielnicę domków malowniczo posadowionych na zboczach wzgórza i ukrytych w zniewalająco pachnących ogrodach. Gdy wdrapiemy się na wzniesienie, trasa skręci w lewo, potem w prawo w ul. F. Morzyckiej, skąd w pobliskim parku zobaczyć można willę Brzozy[3] Koszczyc-Witkiewicza, dawną siedzibę pierwszego prezesa TPN, W. Łypacewicza.
Trasa biegnie teraz przez OM „Przedwiośnie”, wymagając dużego zmysłu orientacji od rowerzysty, szusującego w dół ul. Partyzantów i Nowickiego, by poprowadzić go po przekroczeniu ul. Kolejowej ul. Spółdzielczą i Lasockiego, gdzie czeka go kolejna duża niespodzianka. Zjazd obok d. Szkoły Spółdzielczej Z. Chmielewskiego, szosą pędzącą odnogą lessowego wąwozu, pozwoli znaleźć się w największej osobliwości Lubelszczyzny o randze europejskiej. To właśnie tu zaczyna się Kraina Lessowych Wąwozów, unikalnego zjawiska przyrodniczego.[4] Trasa biegnie wzdłuż ulicy Sołdka, która na dole wąwozu gwałtownie skręca w prawo, po lewej pozostawiając gmach „Starówki’ proj. przez Koszczyc-Witkiewicza, d. siedziby nałęczowskich szkól artystycznych, a potem spółdzielczych.
Rowerzysta po pokonaniu górnej części drogi wąwozowej zostaje nagrodzony unikalnym widokiem - Apartamentami na drzewach.[5] To jedyna w całej Polsce propozycja powrotu do marzeń z lat dziecinnych o mieszkaniu w domku na drzewie. Ul. Sołdka okolona z lewej ścianą lasu, z prawej ogrodami działkowymi i prywatnymi posesjami doprowadzi nas do ul. Kombatantów. I tu warto z trasy zboczyć w prawo, zaledwie 200 m, by znaleźć się na chwilę w …. Prowansji.[6] Tę wyczarowała w swym ogrodzie „Lawendowa Pani Maria” a zapach lawendy ukrytej w misternie wyhaftowanych woreczkach ze lnu będzie najmilszą pamiątką tej trasy. Powracamy na szlak, grzecznie jadąc dalej ul. Kombatantów i skręcamy w prawo w Kolonię Chruszczów.
Pora na kolejne „wagary”, by 150 m w lewo odszukać Nałęczowski Zwierzyniec. [7] Pozwoli on nam zachwycić się pięknem ozdobnych okazów drobiu i zwierzętami hodowlanymi. Okazanie entuzjazmu na widok tych oryginalnych stworzeń może zaowocować degustacją domowych serów od „Mućki”. Nasyciwszy kubki smakowe jedziemy wg miejscowego sołtysa przez „Małe Bieszczady”. Wąska szosa, ozdobiona licznymi krzyżami kapliczkami Szlaku Kultury Sakralnej Ziemi Nałęczowskiej prowadzi nas wzniesieniami i dolinkami przecinającymi wąwozy lessowe. Czasem zaprosi do odpoczynku ława posadowiona ku wygodzie turystów, na której można np. poczytać quest „Z Tezeuszem i Ariadną w labiryncie wąwozów lessowych”, który pomoże nam odszukać wyjątkowe miejsce, którym jest niewątpliwie Siedlisko „U Krzysztofa” w Kol. Drzewce. Warto jednak uważać. Od skrzyżowania ul. Kombatantów z Kamieniakiem trzeba minąć 2 zakręty po kątem 90 o i przed słupem wysokiego napięcia skręcić w lewo – w pętlę szlaku – okoloną metalowymi barierkami i tam zaliczyć niezwykłej urody zjazd przecinający wąwóz lessowy, prowadzący na przeciwległy brzeg stoku, minąć kapliczkę pod wiekową lipą, by na kolejnym zakręcie zobaczyć dwumetrowy żywopłot i rząd smukłych świerków. Tu jest prawdziwy kombinat turystyczny.[8]W „Willi pod Kołowrotkiem” mieści się Izba Produktów Lokalnych certyfikowanych przez LGD „Zielony Pierścień”, Pracownia Regionalna „W Stronę Ziemianek”, w której wykonuje się na tradycyjnym warsztacie tkackim chodniki i kilimy oraz hafty wg wzorów z nałęczowskiej Szkoły Ziemianek (1908-1936). Można tu uprawiać questing i przy pomocy instrukcji dojść przez sad utrzymany w konwencji parku, mijając po drodze Przytulisko Zająca, Letnisko Wiewiórki, Pensjonat Jeża i Dom Borsuka do jedynej w woj. lubelskim Galerii Leśnej, zawierającej na polanie instalacje Sztuki Land Art Sławka Matyjaszewskiego. Siedmioro Tolkienowskich Pasterzy Lasów strzeże Sypialni Minotaura, gdzie miłośnicy geochatingu znajdą upragnioną skrytkę z rękodzielniczymi trofeami. Aromaty świerkowo-modrzewiowe, możliwość pieczenia jabłek z sadu siedliskowego w ognisku, zabawy lub leżakowanie na olbrzymim trawniku lub tzw. warsztaty tkackie na mini-krosnach czekają na rowerzystów w każdym wieku. Można też posłuchać opowieści potomka Marcina z Wąwolnicy, który przy ogromnych drzewie genealogicznym na ścianie domu zdradzi tajemnice swego rodu. Z siedliska w Kol. Drzewce niedaleko już do Drzewiec.
Droga biegnie na północ, łącząc się z trasą Wąwolnica-Kurów. Pozwala przekroczyć tory kolejki wąskotorowej, a potem dawnego traktu Kolei Nadwiślańskiej i po 2 km dotrzeć do ogrodów rustykalnych, inspirowanych sztuką ogrodów Ks. Izabelli Czartoryskiej.[9] Aktywne kobiety z Drzewiec wyczarowały tu rabaty pełniące funkcję uproszczonych ścieżek tematycznych, np. wrzosowy zakątek, rabata z magnolią, motyli raj (różany ogród), swojskie klimaty (łatwe w uprawie kolorowe kwiaty oraz te o właściwościach leczniczych, rabata w koszyku (byliny o walorach zapachowych, często w donicach), ogród smaków, w tym zieloną kawiarenkę z krzewami i drzewami owocowymi, ogród warzywny oraz ogród ziołowy z przyprawami i ziołami leczniczymi czy tzw. ogród za płotem albo ogród tęczowy. Towarzyszą ogrodom tematycznym łąka kwietna i skalniak na skarpie. Odbywają się tu plenery malarskie, pikniki oraz wieczory literackie.
Wracamy na szlak przy skrzyżowaniu dróg i kierujemy się oznaczeniami, które prowadzą z rowerzystę na prawo w przepięknie zachowaną dworską aleję kasztanową [10] wiodącą wzdłuż dawnych zabudowań majątku Wołk-Łaniewskich. Warto przyjrzeć się potem winnicom i ogrodom „Cisowianki”, pozyskującej dzięki głębinowym odwiertom smakowitą wodę mineralną. Szlak kończy się przy Remizie OSP, gdzie odbywają się próby i spektakle stuletniego teatru obrzędowego.[11] Koniec szlaku nie oznacza końca niespodzianek. Bo o przysłowiowy rzut beretem znajduje się w Bronicach klasycystyczny pałac Wołk-Łaniewskich, którego obecna właścicielka zaprasza na liczne imprezy kulturalne. Warto też pamiętać, że szlak łącznikowy z powodzeniem odtwarza historyczną trasę przejazdów B. Prusa, który wynajętą bryczką przez okoliczne wąwozy lessowe, polnymi drogami przez Chruszczów, Drzewce, przekraczając trakt drogi żelaznej obok majątku w Drzewcach docierał do Pałacu w Bronicach, by złożyć wizytę miłym znajomym z ziemiańskiej rodziny.
WDŁ we wspólpracy z GCz