Osiem lat temu kandydat na burmistrza zarzucił poprzednikowi nadmierne, niestosowne do okoliczności wybrukowanie.
Po jego dwóch kadencjach Nałęczów wybrukowany jest do imentu i o wiele drożej. Czy przez to ładniejszy, czy sensowniej zostały użyte nasze pieniądze? Unijne pieniądze zaowocowały w skali całego kraju pod hasłem "rewitalizacji" wybrukowaniem czego się tylko da, zawsze kosztem zieleni, bo to najprostszy sposób zwiększenia ilości wnioskowanych pieniędzy podnoszący wskaźniki notablom. Wszędzie na jedną modłę, w agresywną kratkę. To były łatwe kadencje skrywające pod maską blichtru brak kompetencji.
Są wyjątki: park w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku (10 km od Radomia przy trakcie na Kielce) czy bliższy Ośrodek Praktyk Teatralnych w Gardzienicach pod Lublinem, gdzie żwirowe alejki podporządkowane są drzewom a nie odwrotnie. O dziwo artyści mogą mieć gust! Splendor odnowionego Ogrodu Krasińskich w Warszawie też nie zawdzięcza nic brukarzom. W Lublinie dwa ogólnopolskie konkursy na Plac Litewski nie zaowocowały pod wpływem opinii publicznej zgodą na realizację. Oparto się w końcu na procedurze negocjacyjnej. Natomiast ostatnio na błonia u stóp Zamku ogłoszono konkurs, do którego rozstrzygnięcia powołano liczny sąd konkursowy.
Czy my jesteśmy gorsi? Nasz teren też ma wartość historyczną i krajobrazową. Odbyły się dwie konferencje "Nałęczów - szanse i zagrożenia" z udziałem wybitnych architektów i urbanistów. Nie zainteresowało to radnych. Wysunięta propozycja ustanowienia eksperckiego ciała doradczego przy burmistrzu została zignorowana.
Tymczasem szykuje się nowy projekt - rewitalizacja Poniatówki. W ciszy gabinetu konserwatora trwają konsultacje z udziałem firmy wykonawczej. Wśród społeczeństwa zdania są podzielone: przywrócić wygląd historycznego czy też pozostawić obecny stan zadrzewienia. Każde stranowisko wymaga starannego rozważenia. Wzgórze ma znaczenie historyczne, wręcz kultowy charakter, tu odbywały się patriotyczne manifestacje w czasach pod zaborami. Wymaga przywrócenia mu rangi niepowtarzalnego obiektu w naszym krajobrazie. Szczególnie wyeksponowany powinien być krzyż pamiątkowy i okazała stara lipa na szczycie oraz kapliczka z "Dębem Wolności" u podnóża.
Tu dygresja: Powszechne jest rozczarowanie ogołoceniem rynku w Kurowie. Stanowisko konserwatora opiera się na przewodniej tendencji przywracania pierwotnego charakteru. Był rynek, drzewa go zarosły, nie ma rynku. Drzewa wycięto, wyłożono współczesną brukową galanterią, kupiono fontannę z katalogu. Nie dało się jednak przywrócić dawnej funkcji. Miejsce zieje pustką. Podobnie postąpiono w miasteczkach na Roztoczu (Krasnobród, Zwierzyniec), nastrojowe miejsca wyzuto z duszy.
Odnośnie Poniatówki konserwator stoi na stanowisku, że wycięcie wszystkich drzew byłoby czymś zbyt brutalnym. Zakłada taką wycinkę, żeby widoczny był Park Zdrojowy. To mało konkretny postulat, otwierający furtkę do wymykającego się spod kontroli wyrąbu drzew na wzgórzu łącznie z nadrzecznymi. Ponadto kiedyś widok dookoła był całkiem inny, dziś na pierwszym planie będzie nieciekawa zabudowa u podnóża, płoty z banerami, a zasypywanie nadrzecznego terenu przy ulicy Granicznej sugeruje niepokojące przedsięwzięcie.
Kto ma tę wycinkę zaprojektować? Kto ma dozorować? Jaki skutek gwarantują zalecenia konserwatora? Te odnośnie skweru postulujące nawiązanie do charakteru parku nie zdały egzaminu.
Jak można, chcąc zachować niepowtarzalny klimat góry - kopca rozważać możliwość zainstalowania tam brukowych ciągów pieszych, schodów z poręczami, latarni i kuriozalnej widokowej platformy? Cricoland, współczesny kicz, ma być powodem do dumy? Nad Poniatówką maja świecić gwiazdy, a nie latarnie.
Prawne przepisy europejskie odnośnie planowania przestrzeni publicznej są takie: zaczyna się od dyskusji publicznej na temat koncepcji. Potem fachowcy opracowują projekt wstępny i poddają go opiniom. Realizacja projektu idzie etapami. Każdy następny analizowany jest w świetle osiągniętych już wyników. Takie postępowanie szczególnie powinno mieć miejsce w naszym przypadku. Nie da się zza biurka przewidzieć, jak będzie odsłaniał się pejzaż w trakcie wycinki. Po wycięciu pewnej partii należałoby rozważyć, następny krok. Stare i szlachetne drzewa na pewno dodadzą wzgórzu splendoru, a wysokie zielone pióropusze sosen ożywią zimą pejzaż.
W szufladach drzemią wizje rewitalizacji rzek. Planowanie krajobrazu to przedsięwzięcie sięgające daleko w przyszłość na rzecz coraz bardziej rosnącej świadomości estetycznej ludzi. Wymaga doświadczonych projektantów i nie powinno być efektem jednostkowych ambicji. Rozważcie to Państwo, zanim warkot pił spalinowych wywoła nową wrzawę i podzieli ludzkie opinie według koteryjnego klucza.
"Pamiętajcie o ogrodach, czy tak trudno być poetą!" Ogród jest istotą urody naszej miejscowości, Ma zachwycać przyjezdnych swą niepowtarzalnością, kształtować gusta, wzbogacać wyobraźnię, przywoływać wspomnienia czegoś nieuchwytnego, wywołać chęć powrotu.
Nie zasługujemy na pospolitość!
Marian Pudełko