Prowokacyjne płótno w „vincentowej” kolorystce z wymowną zachętą, miękka kanapa obok, elegancki katalog
z tekstem właściciela Prywatnej galerii sztuki im. Jacka Sempolińskiego oraz wspomnieniem, pełnym fascynacji osobowością mistrza, byłego studenta artysty. Trzech nałęczowskich artystów: Adam, Piotr, Tadeusz , właścicielka plenerowej galerii fotografii z przyjaciółką, dwoje przedstawicieli Towarzystwa Przyjaciół Nałęczowa, jedna „Entuzjastka”, jedna jurnalistka regionalna. Kilkunastu gości najprawdopodobniej z artystycznego środowiska lubelsko-warszawskiego. Także rodzina przedwcześnie zmarłego grafika i malarza. Rodzinna więc, brawurowo wykonana kompozycja na flet.
Pozostają pytania: jak odczytać wszystkie ekspresyjne deformacje człowieka w prezentowanych dziełach artysty i zdecydować, które z obrazów najdobitniej odzwierciedlają śmieszność współczesnego ludzkiego życia. Czy tylko współczesnego? Dlaczego wychodzę w nastroju niepokoju i poczuciu winy, że nie potrafię odczytać wszystkich aluzji i symboli wykorzystanych przez Janusza Przybylskiego? I na koniec, dlaczego w tzw. źródłach informacji obok:” Janusz Przybylski wielkim artystą był” w innym tekście jedynie miejsce w szeregu wśród innych, zaledwie z inicjałem? Zatem tubylcze - Do roboty!!! Przede wszystkim – koniecznie zobaczyć.
Vincent, do roboty! - galeria Spa Spot w Nałęczowie